BIG STORIES

Butelkomaty w Lidlu. Sprawdziliśmy, czy ich obsługa jest naprawdę prosta

 

Kilka dni temu zobaczyłem w Lidlu, obok mojego domu, butelkomat. Nigdy wcześniej nie miałem okazji korzystać z takiego urządzenia. A że puszki i butelki regularnie zapychają kosz na tworzywa sztuczne w moim domu, postanowiłem sprawdzić, jak to działa. Czy to naprawdę może ułatwić codzienne życie?

Butelkomaty, które już działają, są przygotowaniem na pojawienie się w Polsce systemu kaucyjnego w październiku 2025 roku. Na razie, w ramach akcji promocyjnej, otrzymacie za każdą butelkę PET lub puszkę 10 groszy w postaci kuponu na zakupy. Lidl podwoił tę stawkę (wyjściowo było to 5 groszy), żebyśmy chętniej używali tych maszyn. Z kuponu możecie skorzystać w tym samym sklepie, gdzie oddajecie opakowania i zmniejszyć swój rachunek. Brzmi obiecująco i zdecydowanie pozwala budować dobre nawyki oraz dbać o środowisko. Ale jak to dokładnie działa? Postanowiłem się przekonać.

Przez kilka dni celowo odkładałem butelki plastikowe i puszki, zamiast wrzucać je do kosza. Okazało się, że oszczędziło to mnóstwo miejsca, bo opakowania zajmowały większość kosza. Nie zawsze, wychodząc z domu, udaje mi się wziąć ze sobą wielorazowy kubek – najczęściej po prostu kupuję wodę w drodze do pracy albo na trening. Wieczorami puste butelki lądują dosłownie wszędzie – przy łóżku, w kuchni, a czasem nawet w łazience. Po kilku dniach doliczyłem się ich ponad 12!


To naprawdę sporo i uświadomiło mi, że muszę jeszcze popracować nad większą dyscypliną w używaniu pojemników wielorazowych, ale to temat na inny materiał. Puszek na szczęście miałem zdecydowanie mniej, bo tylko trzy.

 
Co można, a czego nie wolno oddawać?

Włożyłem wszystkie plastikowe butelki oraz metalowe puszki do torby, a następnie ruszyłem rano po świeże pieczywo i inne składniki na śniadania, a także do butelkomatu w Lidlu. Przeszukałem też szafki i różne zakamarki mojej kuchni, żeby znaleźć dodatkowe puste opakowania do oddania. Doczytałem, że automat nie przyjmuje opakowań po mleku, oleju oraz syropach, ale i tak je zabrałem – chciałem sprawdzić, jak się zachowa (żebyście wy nie musieli).

Oprócz opakowań po mleku i oleju, maszyny nie przyjmują także zgiętych puszek i butelek oraz takich, na których nie ma widocznego kodu kreskowego, czyli bez etykiet lub ze startymi informacjami. W moim koszu było już kilka zgiętych butelek, więc na wszelki wypadek wsadziłem je do torby.

 

Wiadomo, że najlepiej korzystać z butelkomatów przy okazji zakupów, zwłaszcza, że odkryłem dodatkową zaletę tego rozwiązania. Do tej pory zawsze zapominałem wziąć ze sobą na zakupy wielorazową torbę, a przy okazji pakowania butelek i puszek musiałem o niej pamiętać. Po jej opróżnieniu mogłem spakować do niej wszystkie zakupione produkty.

Butelkomat potrzebuje kodu kreskowego, żeby rozpoznać, co wrzucamy. To pozwala uniknąć problemów, kiedy chcielibyśmy umieścić w nim odpady, które nie powinny się tam znaleźć, jak na przykład butelki po produktach niespożywczych.

Prosty i szybki sposób, żeby zadbać o środowisko


Największe wrażenie zrobiła na mnie szybkość i prostota obsługi butelkomatu. Wystarczy delikatnie wsunąć butelkę lub puszkę, a maszyna od razu informuje, czy ją przyjmie. Nie trzeba nawet zwracać uwagi, gdzie znajduje się kod kreskowy.

W przypadku opakowań po mleku, oleju czy takich, które były zgięte i nie miały kodu kreskowego, na ekranie pojawił się odpowiedni komunikat, ale też czerwone światło w środku maszyny. One wróciły ze mną do domu i trafiły do odpowiedniego kosza. Na szczęście automat przyjmuje także butelki bez korka, czego nie byłem pewny, a kilka takich znalazło się w mojej torbie.

video: i3RsA9xHr

Cały proces zajął mi kilkadziesiąt sekund. Potem maszyna wydrukowała kupon i mogłem iść na zakupy. Ten kupon zeskanuje pracownik przy tradycyjnej kasie, ale działa też w kasie samoobsługowej. Ostatecznie dziesięć butelek i puszek przełożyło się na o złotówkę niższą cenę moich zakupów. Nie chodzi jednak w tym wszystkim o oszczędności, ale budowanie przyzwyczajeń. Często w moim koszu butelki nie tylko lądowały zgniecione, ale były zabrudzone na przykład przez olej z puszki po sałatce z tuńczykiem albo inne tłuszcze. To może znacznie utrudniać ich recykling i sortowanie. Zdarza się też, że plastikowe butelki trafiają u mnie do kosza na odpady zmieszane, bo nie ma już miejsca na nie w tworzywach sztucznych.


Nie jestem niestety w stanie upilnować wszystkich domowników, żeby tego nie robili. Teraz możemy odkładać je obok kosza i zanieść co kilka dni do sklepu – prościej się nie da! Dzięki temu dużo łatwiej można nadać im drugie życie.

Butelkomaty w Lidlu to naprawdę wygodny sposób na skuteczniejszą segregację i wsparcie środowiska. Ich obsługa jest prosta, a ku mojemu zaskoczeniu, pozbycie się w ten sposób butelek PET oraz puszek dało mi naprawdę dużą satysfakcję. Jeśli do tej pory puste opakowania zajmowały większość miejsca w waszych koszach, tak jak w moim, wypróbujcie to rozwiązanie i przygotujcie się na pojawienie się systemu kaucyjnego w październiku. Wystarczy zabrać je ze sobą na zakupy, żeby zrobić coś dobrego – dla planety i dla siebie.

 

ANKIETA

Co jest dla Ciebie najważniejszą motywacją, żeby korzystać z butelkomatów w sklepach Lidl?

  • ochrona natury i ułatwienie procesu recyklingu
  • łatwy i wygodny sposób pozbycia się butelek i puszek z domu
  • możliwość obniżenia rachunku przy kolejnych zakupach
  • chęć korzystania z nowych rozwiązań i urządzeń